Dodana: 30 sierpień 2006 07:59

Zmodyfikowana: 30 sierpień 2006 07:59

Narew okiem Wołkowa

Nakładem Instytutu Wydawnicznego Kreator ukazał się najnowszy album znanego fotografika Wiktora Wołkowa pt. "Narew”.

Wiktor Wołkow, uznany na całym świecie artysta fotografik, od lat utrwala na kliszy i ukazuje piękno Podlasia. Jego prace poruszają do głębi. Zarówno w Polsce, jak i na całym świecie organizowane są wystawy jego twórczości.

                

Album „Narew” powstał przy współpracy wybitnego plastyka, laureata wielu nagród, Andrzeja Strumiłło (projekt graficzny). Połączenie tych dwóch talentów dało w efekcie album tętniący życiem i pasją, dopracowany w najdrobniejszym szczególe, ukazujący piękno i siłę natury.

Na fotografiach ukazana jest piękno Narwi o każdej porze roku – zarówno z lotu ptaka, jak i z bardzo bliska. O każdej porze dnia, przy czystym, słonecznym niebie, za poranną mgłą, czy o zachodzie słońca.

W albumie znajdujemy dział „Domy Boże”, w którym można zobaczyć m.in. zdjęcie Figury Chrystusa w kościele pw. Bożego Ciała w Surażu, Kapliczki pod Bronowem, Cerkwi pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Narwi, czy wnętrza synagogi w Tykocinie. Wiktor Wołkow uwiecznił na swoich zdjęciach także ludzi mieszkających nad Narwią – ukazał ich podczas pracy lub wypoczynku. Sfotografował ich gospodarstwa – drewniane domki na tle urokliwego, wiejskiego krajobrazu.

W albumie o rzece nie mogło zabraknąć fotografii łodzi czy żyjących nad nią ptaków. Ukazał także piękno tamtejszych drzew i kwiatów. Zamyka go obraz charakterystyczny dla naszego regionu - bociany na tle zachodzącego słońca.

Przedmowę do albumu napisał prof. Włodzimierz Pawluczuk. Opowiedział w niej historię o przygodzie, jaką przeżył czterdzieści lat temu płynąc w burzową noc dmuchanym kajakiem po Narwi.
„(...) Był piękny, bardzo ciepły sierpniowy dzień. Niesiony prądem rzeki czułem się wyzwolony z wszelkich trudów życia, skazany na łaskawość natury i pogodny uśmiech niebios, mogłem się oddać kontemplacji uroków Narwi i uroków samego bycia. (...) Zbliżał się wieczór, koniec dnia. Między Suszczą a Rybakami dolina Narwi robi się szeroka, nurt rzeki powolnieje, nadrzeczne wioski o kilometr, może więcej, od nurtu rzeki. (...) Mimo pokaźnej odległości, słychać było gwar życia w pobliskich wioskach – tego niedzielnego popołudnia odchodzącego lata. Chichoty, śpiewy, pijane okrzyki. (...) Jest w tym sens sytości i spełnienia. Rzeka jest tu świetną metaforą. (...) Było mi dobrze. (...) Gdzieś nad Rybakami zaczęło się nagle chmurzyć. (...) Zacumowałem gdzieś w nadrzecznych krzakach i zacząłem budować prowizoryczny szałas z uciętych gałęzi. (...) Zapadłem w rozkoszną drzemkę. Gdzieś około północy rozpętała się piekielna burza. (...) Grzmoty były coraz donośniejsze, rozlegały się po zakolach rzeki długim, wielokrotnym echem, głuchły i znów z łoskotem wracały. (...) Lunął deszcz. (...) Rzeka wyraźnie wezbrała prawie po brzegi. (...) Wystraszyłem się, że jeszcze trochę, a mogę być porwany przez rzeczny prąd. (...)

W albumie znajduje się także opis tytułowej rzeki według „Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” (1885 r., tom VI).

Zarówno przedmowa, jak i słownikowy opis napisane są w dwóch językach – polskim i angielskim.

Logo serwisu Twitter Logo serwisu Facebook